SportoweBeskidy.pl: A-klasowy lider już w treningu?

Robert Sołtysek:
Tak, ruszyliśmy od mniej więcej 1,5 tygodnia. O tyle z dużym optymizmem, że się lubimy i mamy w drużynie zgraną grupę ludzi. Fajnie, że się spotkaliśmy na treningach po zimowej przerwie, choć dużo nas niestety nie ma.

SportoweBeskidy.pl: Pracujecie nad tym, aby było was więcej?

R.S.:
Pracujemy, ale trochę gdzieś to nas niepokoi, że kadra nie jest tak liczebna, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jest 14 zaangażowanych w treningi ludzi, ale już w pierwszym meczu będziemy mieli 3 pauzy z powodu nadmiaru kartek, co powoduje oczywisty problem. Nie mam nic przeciwko, żeby 2-3 zawodników wartościowych nas wzmocniło przed rundą wiosenną. Dodaliby w drużynie potrzebnego elementu konkurencji.

SportoweBeskidy.pl: Atmosfera największym atutem Metalu?

R.S.:
Zdecydowanie. Szanuję zawodników, którzy bronią barw tego klubu i mam nadzieję, że z wzajemnością. Wynik, jaki osiągnęliśmy jesienią określiłbym ponad stan, tym większą on radość powoduje. Jak w każdym zespole nerwowe momenty też są, ale generalnie tworzymy dosyć zgrany kolektyw.

SportoweBeskidy.pl: Jeśli pozostaniecie na topowym miejscu, to w nowym sezonie będziecie już w nowej rzeczywistości po reformie. Taki jest plan?

R.S.:
Gra się po to, aby wygrywać, więc nie mogę powiedzieć, że o utrzymaniu miejsca w fotelu lidera nie myślimy. Natomiast podkreślam to, że dla nas samych jesienne rezultaty były jakimś zaskoczeniem. Stało się tak, że naturalnie jesteśmy w gronie drużyn liczących się w walce o „okręgówkę”, ale to nie będzie łatwe zadanie do wykonania.

SportoweBeskidy.pl: A ta „nowa” liga?

R.S.:
Czas pokaże jak będzie wyglądała. Wszyscy będziemy się uczyć nowego w naszym regionie podziału. Nie chciałbym wydawać ocen na tym etapie, bo jest na to za wcześnie. Moim zdaniem jednak najlepszym rozwiązaniem była ta poprzednia „okręgówka”, jeszcze przed utworzeniem grup bielsko-tyskiej i żywiecko-skoczowskiej. Wiem, że nie tylko ja wspominam ją z sentymentem, bo była taka najzwyczajniej rzecz ujmując – „nasza”. Było to rozwiązanie według mnie optymalne, ale wiadomo, że o formie rozgrywek decydują także inne czynniki.

SportoweBeskidy.pl: Magura Bystra to główny konkurent dla Metalu Węgierska Górka?

R.S.:
Jeden z najpoważniejszych, ale nie skreślałbym też innych. Maksymilian Cisiec z nowym trenerem i pewnymi ambicjami, „dwójka” z Łękawicy zapewne nie powiedziała ostatniego słowa, Beskid Gilowice również może się przyłączyć do ścisłej czołówki. Przygotowania dopiero ruszyły i zobaczymy kto postara się o podniesienie poziomu swojej drużyny. A-klasa żywiecka – i na to już zwracałem uwagę – jest bardzo wyrównana. Wszystko się w niej może zdarzyć. Tym bardziej, że to szczebel amatorski.

SportoweBeskidy.pl: W razie mistrzostwa zapewne chcielibyście uniknąć scenariusza z poprzedniego takiego przypadku, gdy w „okręgówce” nie byliście zespołem konkurencyjnym dla reszty stawki?

R.S.:
To był bardzo ciężki czas. Zrobiliśmy awans, ale drużyna rozsypała się z różnych względów. Została młodzież, która w końcu okrzepła. Ktoś może mnie zganić za to, co powiem, ale gra na wyższym poziomie wymaga przygotowania tak sportowego, jak i organizacyjnego. Sportowo szans nie mieliśmy i wiedzieliśmy o tym, ale chcieliśmy, aby nasi młodzi piłkarze się ograli, zdobyli doświadczenie na przyszłość. Jeśli teraz oba aspekty udałoby się nam połączyć – to awansu chcemy. Jeśli ma to być walka o przetrwanie, to trzeba się nad tym poważnie zastanowić. Mam wrażenie, że drużyny a-klasowe przechodząc ligę wyżej robią sobie czasem krzywdę, a ich gotowość boisko brutalnie weryfikuje. Wracając do sedna – mierzymy na tyle wysoko, na ile się da, ale za dalekie wybieganie w przyszłość teraz nie za bardzo jest sensowne.