SportoweBeskidy.pl: Runda wiosenna będzie pierwszą, w której poprowadzi Pan w roli szkoleniowca kobiecą drużynę. Są pewne obawy w związku z tym? 
Robert Sołtysek: Oczywiście, że są jakieś znaki zapytania, bo to moja pierwsza styczność z kobiecą piłką. Nie traktuje tego jednak w kategorii obaw, bo gdybym je miał to nie zdecydowałbym na się na tę propozycję. Czas pokaże jak ułoży się współpraca. Mam nadzieję, że wszystko się uda. 
 
SportoweBeskidy.pl: Negocjacje z prezesem Szupiną przebiegły błyskawicznie, czy jednak długo zastanawiał się trener nad objęciem tej posady?
R.S.:  Rozmowy na pewno nie były błyskawiczne, bo trochę trwały. Jest to dla mnie nowa sytuacja, więc potrzebowałem czasu aby przemyśleć tę propozycję. Rozmowy z prezesem Szupiną były już kilka lat temu, ale wówczas pracy w Mitechu się nie podjąłem. Teraz uznałem, że należy spróbować. 
 
SportoweBeskidy.pl: Czym różnią się przygotowania zespołu męskiego od żeńskiego? Jakie są plany Mitechu na okres zimowy? 
R.S.: Szczerze powiedziawszy... nie wiem jeszcze wszystkiego w stu procentach. Z całą pewnością priorytetowe będzie pierwsze spotkanie z drużyną. To ważne, aby wyrobić sobie dobre kontakty z zawodniczkami, aby nawiązać chęć współpracy i porozumienia. Poprzednia trenerka Mitechu Beata Kuta, którą osobiście bardzo szanuje, od kilku ładnych latach było opiekunem tego zespołu. Nowy szkoleniowiec to więc trudna sytuacja dla tej drużyny. Ale myślę, że uda nam się złapać wspólny język. Nasze przygotowania nie będą odbiegać od "męskiej" formy. Będziemy pracować w podobnym systemie, lecz z innym obciążeniem oczywiście. 
 
 SportoweBeskidy.pl: Cel na rundę wiosenną? 
 R.S.: Celów jest tak naprawdę kilka. Ten sportowy to awans do grupy  mistrzowskiej, a więc zajęcie co najmniej 6. miejsca w tabeli. Ponadto  chcemy zmienić filozofię klubu, który teraz chce stawiać na uzdolnione  zawodniczki z regionu i je promować. Sądzę, że to dobra droga. Tym bardziej,  że w zespole mamy doświadczone piłkarki od których można się wiele  nauczyć. 
 
 SportoweBeskidy.pl: Dotychczas prowadził pan zespół z Węgierskiej  Górki. Będzie trener łączył te obowiązki, czy jednak odejście z Metalu  jest nieuniknione? 
 R.S.: Zadeklarowałem się, że będę łączył te obowiązki, więc w Metalu  zostaje. Ten klub jest głęboko w moim sercu i na pewno nie zostawiłbym go w  takim momencie. Prezes Szupina zaakceptował to, ja również nie widzę  przeszkód, aby te obie pracy łączyć. 

 SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę.
 R.S.:
Dziękuję.