Konflikt w konsulacie w Monachium. „Co się stało z pieniędzmi, które przyszły na nasze podwyżki?”

W Konsulacie Generalnym RP w Monachium od miesięcy narasta konflikt. Poszło o pieniądze, ale nie tylko - podaje Deutsche Welle. Spór może mieć znaczenie dla październikowych wyborów parlamentarnych.

Publikacja: 05.09.2023 07:59

Konsulat Generalny RP w Monachium

Konsulat Generalny RP w Monachium

Foto: Felix Hörhager/dpa/picture alliance

Ta sprawa formalnie dotyczy tylko kilku osób – pięciu zatrudnionych w monachijskim konsulacie Polek oraz ich szefa, konsula generalnego Jana Malkiewicza. Dla dwóch pracownic konsul jest już ich byłym szefem. Jedna zakończyła pracę z końcem czerwca, druga – Aneta Lewandowska – w ostatni dzień sierpnia.

Lewandowska przez ponad pięć lat pracowała w dziale prawnym konsulatu jako referentka. Przedtem przez 20 lat była nauczycielką w działającej przy konsulacie szkole, a przez osiem lat nawet nią kierowała. To właśnie ona w czerwcu br. zwróciła się do Polskiej Redakcji Deutsche Welle, gdy straciła wiarę, że uda się cokolwiek osiągnąć. Wsparła ją Beata Pałka z działu paszportowego pracująca w konsulacie od 22 lat.

Konflikt w polskim konsulacie w Monachium. Znamy przyczyny

W tym sporze chodziło w pierwszym rzędzie o podwyżki płac dla pracownic monachijskiego Konsulatu Generalnego RP. Ale także – jak twierdzą obie panie – o brak szacunku, lekceważenie problemów, chaos panujący w konsulacie i w końcu o brak decyzji zarówno w sprawach zasadniczych, jak i drobnych. Zarzucają konsulowi brak rozeznania w sprawach konsularnych. Skarżą się, że są podsłuchiwane, czy aby nie prowadzą w pracy prywatnych pogaduszek.

Czytaj więcej

CBA węszy w MSZ. Gorąco wokół odwołanego wiceministra Piotra Wawrzyka

Co więcej, ten konflikt nabrzmiał w szczególnym momencie, kiedy to między innymi od pracowników konsulatu będzie zależeć, czy w Monachium uda się sprawnie przeprowadzić 15 października wybory do Sejmu i Senatu. Chodzi o to, czy wszyscy Polacy, którzy pojawią się w lokalach wyborczych utworzonych przez monachijski Konsulat Generalny zdążą zagłosować przed ich zamknięciem i czy komisje wyborcze będą w stanie policzyć wszystkie oddane głosy w ciągu 24 godzin – terminie narzuconym przez ustawodawcę.

A od tego z kolei może nawet zależeć wynik polskich wyborów i to, kto będzie rządzić w Polsce przez kolejne cztery lata.

Wyborczy efekt motyla może się zdarzyć w każdej komisji

Teoretycznie wystarczy jeden głos, który przechyli wynik wyborów na drugą stronę. O takim wydarzeniu mówi się, że to „efekt motyla”. Jak niewielki błąd pomiarowy skutkujący błędną prognozą pogody, już po kilku dniach nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością.

Czytaj więcej

PKW ostro o słowach Czaputowicza ws. referendum. Czaputowicz odpowiada

Taki skutek może spowodować na przykład pominięcie nawet niewielkiej liczby głosów, gdy wyborcom nie uda się wejść do lokalu wyborczego przed zakończeniem głosowania. Wyborczy efekt motyla może się zdarzyć w każdej komisji, ale w tych za granicą jest większe ryzyko, że w niedzielę wyborczą do zjawi się więcej głosujących niż komisja będzie w stanie obsłużyć. – Podczas ostatnich wyborów prezydenckich w 2020 roku w Kolonii głosowało 32 tysięcy osób, a w Monachium 22 tysiące – mówi Aneta Lewandowska. – W tym roku Kolonia będzie mieć 18 komisji, a my sześć – dodaje.

A na dodatek tym razem będą to nie tylko wybory. Ci, którzy będą domagać się odnotowania, że nie uczestniczą w referendum, będą zapewne przebywać w lokalu wyborczym nieco dłużej. Inni być może z tego powodu nie zdążą wejść do środka przed zakończeniem głosowania.

Spór w konsulacie w Monachium. Pierwsze uderzenie obuchem

Politolog Jan Malkiewicz jest konsulem generalnym w Monachium od października 2020 roku. – Przez pierwszy rok w zasadzie nie mieszał się do tego, co robimy – mówi DW Beata Pałka. Ale po roku to się zmieniło. Jako pierwsza odczuła to Aneta Lewandowska, gdy konsul zaprosił ją do swojego gabinetu i powiedział, że ma złożyć wypowiedzenie.

„Podtrzymuję moją piątkową odpowiedź, że nie złożę wypowiedzenia. Zgodnie z opinią adwokata, z którym się skonsultowałam, nie ma Pan podstaw, aby żądać ode mnie rezygnacji” – poinformowała go e-mailem z 25 października 2021 roku. Kopię wysłała do męża zaufania i departamentu konsularnego MSZ, a ostatnio udostępniła też Polskiej Redakcji DW. – Zrobiłam to, żeby pozostał ślad, że taka rozmowa miała miejsce – podkreśla.

Czytaj więcej

Jacek Czaputowicz: Morawiecki zasłużył na pomnik w Brukseli

– Zresztą powiedział mi wtedy, że nie ma żadnych merytorycznych zarzutów wobec mnie, ale „zbiera na mnie kamyczki” – wspomina pani Aneta. – To było pierwsze uderzenie obuchem, bo do tamtej chwili nie mieliśmy żadnej scysji, żadnej negatywnej wymiany zdań, żadnego konfliktu. Ani ukrytego, ani otwartego. Wydawało mi się, że współpracujemy normalnie i że on nas ceni.

Konsulat w Monachium. „Żadnych podwyżek płac nie było”

W połowie lutego br. referentka Lewandowska wysłała e-mail do centrali z prośbą o podwyżki płac w imieniu wszystkich miejscowych pracownic monachijskiego konsulatu. – Od kiedy zaczęłam pracować w konsulacie, czyli od 22 lat, żadnych podwyżek płac nie było – tłumaczy Beata Pałka. – Wprawdzie od 2019 roku zarabiam więcej, ale to był skutek użycia stosownego przelicznika przy przejściu z zatrudniania mnie według prawa polskiego na – zgodne z miejscem mojego zamieszkania – zatrudnienie według prawa niemieckiego – wyjaśnia. Pozostałe panie były od początku zatrudnione według prawa niemieckiego.

Tymczasem płaca minimalna w Niemczech wzrosła 1 października 2022 roku do 12 euro brutto za godzinę, co przy 40-godzinnym tygodniu pracy oznacza 2080 euro miesięcznie. Wynajem małego dwupokojowego mieszkania w Monachium kosztuje mniej więcej połowę tej kwoty. – W tej chwili zarabiamy jedynie o sześć euro więcej niż ustawowa płaca minimalna, a wymaga się od nas ukończenia studiów wyższych, znajomości języka niemieckiego i wielu innych rzeczy – mówiła nam Aneta Lewandowska, gdy jeszcze pracowała w konsulacie.

Umowy niezgodne z prawem w Konsulacie Generalnym RP w Monachium

– To Aneta wywalczyła dla nas podwyżki. I dla koleżanek w Kolonii i Hamburgu – mówi Beata Pałka, dodając, że ona sama ma kilka procent więcej niż pozostałe koleżanki.

Podwyżki w Kolonii i Hamburgu dotyczyły łącznie dwóch osób i zostały już wypłacone. W Monachium sprawa jest skomplikowana. Tam konsul generalny dostał pewną pulę na podwyżki i sam miał zadecydować, jak ją podzieli. Jak wyglądał ten podział, Aneta Lewandowska opisała szczegółowo w e-mailu z 11 maja, tym razem adresowanym do męża zaufania, departamentu konsularnego oraz biura spraw osobowych w MSZ. Referentce pracującej od trzech lat przyznał podwyżkę o 300 euro, a jej dwóm koleżankom, zatrudnionym wtedy od siedmiu miesięcy i od półtora roku, dodał po 200 euro. Zatrudniona zaś od pięciu lat inicjatorka walki o podwyżki pani Aneta miała dostać 85 euro więcej, a pracująca od 22 lat pani Beata – 89 euro. – Podwyżka o 89 euro brutto po tylu latach pracy jest jak policzek. Dla mnie to było upokarzające – mówi Beata Pałka. Podobnie odebrała żądanie podpisania nowej umowy o pracę na czas określony, półtora roku, poczynając od 1 marca.

Wszystkie pracownice, które były wtedy zatrudnione na czas nieograniczony, solidarnie odmówiły podpisania tych umów, gdyż uznały je za sprzeczne z prawem. I do dziś nie dostały ani centa. – Umowy naruszały obowiązującą w prawie niemieckim zasadę równego traktowania, zgodnie z którą podwyżki płac dla osób zatrudnionych na równorzędnych stanowiskach muszą być takie same – wyjaśnia Aneta Lewandowska, zatrudniona do niedawna w dziale prawnym konsulatu. A Beatę Pałkę, zatrudnioną przez jednego pracodawcę dłużej niż 15 lat, obejmuje ponadto ustawowa ochrona. Nie można jej zwolnić, o ile nie dopuści się rażącego naruszenia prawa.

Niezgodne z prawem jest ponadto – zdaniem naszych informatorek – zawarta w nowych umowach zgoda na dodatkowe nieodpłatne zatrudnienie w wymiarze dziesięciu godzin miesięcznie, także w soboty, niedziele i święta.

Wizyta dyrektorów z MSZ w Monachium

Na e-mail z 11 maja przez długie tygodnie nie przychodziła z Warszawy żadna odpowiedź. Aż niespodziewanie 18 lipca zawitało w Monachium troje dyrektorów z MSZ. Byli trzy dni, długo ze wszystkimi rozmawiali, w tym z Anetą Lewandowską i Beatą Pałką (z nią przez telefon, bo była na zwolnieniu).

W paniach z konsulatu obudziła się nadzieja na rozwiązanie sprawy, która jednak w ciągu kilku następnych tygodni rozwiała się definitywnie. Tym bardziej, że podczas wizyty delegacji z centrali zostały poinformowane o rozwiązaniu z dniem 1 sierpnia br. resortowej komisji antymobbingowej i powołaniu na jej miejsce nowego ciała. A także i o tym, że jeżeli do tego dnia nie uda się rozstrzygnąć zgłoszonych do niej spraw, nie będą one już rozpatrywane.

– Nikt nawet nie zadał sobie trudu, żeby nam napisać „z takiego a takiego powodu sprawa ta nie będzie procedowana”, albo „uważamy, że zarzuty są absurdalne, a pan Malkiewicz jest fantastyczny” – mówi Aneta Lewandowska.

– Mnie chodzi głównie o to, co się stało z pieniędzmi, które przyszły na nasze podwyżki – dodaje Beata Pałka. – Podwyżki miały być przyznane od marca. Koleżanki w Kolonii i Hamburgu je dostały.

Aneta Lewandowska nie wytrzymała presji i złożyła wypowiedzenie, choć kilka miesięcy wcześniej nie przyszłoby jej to na myśl. Na jej miejsce nikt jeszcze nie został zatrudniony, a wybory coraz bliżej…

MSZ milczy w sprawie konfliktu w konsulacie

O sytuację w konsulacie zapytaliśmy także drugą stronę. Pytania wysłaliśmy zarówno do konsula generalnego RP Jana Malkiewicza, jak i do Pawła Baki i Marcina Jakubowskiego, dyrektorów Biura Spraw Osobowych i Departamentu Konsularnego w MSZ, a przede wszystkim do odpowiedzialnego za sprawy prawne, konsularne i kontakty z Polonią sekretarza stanu Piotra Wawrzyka.

Otrzymaliśmy odpowiedź na zapytanie do konsula, ale żadnej odpowiedzi z Warszawy. Zamiast odpowiedzi od wiceministra Wawrzyka media w Polsce doniosły o jego dymisji.

Konsulat Generalny RP w Monachium odmówił potwierdzenia, że zatrudnione tam pracownice zarabiają o sześć euro więcej niż płaca minimalna w Niemczech. Chodzi o „poufne informacje” – argumentowano. W kwestii zróżnicowania przyznanych podwyżek konsulat „kieruje się (…) przepisami prawa i w ramach przysługujących pracodawcy uprawnień decyduje o przyznaniu podwyżek, jak i ich wysokości” – czytamy. Ponieważ jednak referentki odmówiły podpisania nowych umów o pracę, do wypłaty podwyżek nie doszło. „Rozdysponowania niewykorzystanych środków dokonano na inne cele, związane z wynagrodzeniem pracowników placówki” – informuje konsulat.

Same umowy sporządzono na podstawie wzoru, który „został stworzony przez zewnętrzną kancelarię prawną”. Konsulat „dysponuje opinią prawną potwierdzającą zgodność zawartych we wzorze regulacji z prawem, któremu ta umowa podlega”. W odpowiedzi konsulatu zabrakło informacji, czy chodzi o prawo polskie, czy niemieckie. Jest natomiast wzmianka, że „każda umowa może być negocjowana również i w tym przypadku”.

Jan Malkiewicz przejmie obowiązki konsula generalnego w Kolonii

W kwestii wyborów do Sejmu i Senatu oraz referendum konsulat twierdzi, że „podejmuje wszelkie czynności zgodnie z kalendarzem wyborczym i z najwyższą starannością, aby przygotować warunki do sprawnego przeprowadzenia wyborów i referendum”. Z kolei przy odmowie odbioru kart do głosowania obowiązuje interpretacja przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, że taki fakt będzie jedynie odnotowywany w spisie wyborców, co nie wpłynie „znacząco na wydłużenie procesu głosowania”.

Konsulat informuje też, że w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2019 roku w monachijskim okręgu wyborczym głosowało 13 tysięcy wyborców. W tym roku spodziewa się 17 tysięcy. Obwody wyborcze za granicą „tworzy w drodze rozporządzenia minister właściwy do spraw zagranicznych, po zasięgnięciu opinii Państwowej Komisji Wyborczej”. Zgodnie z kalendarzem wyborczym ich numery i granice muszą zostać opublikowane do 25 września.

Tymczasem, jak dowiedziała się DW, konsul Malkiewicz przejmie niebawem obowiązki konsula generalnego w Kolonii. Tamtejszy konsul generalny – Jakub Wawrzyniak – pożegnał się już z pracownikami i wraca do Warszawy. Do tak poważnych zmian personalnych dochodzi tuż przed wyborami. A Jakub Wawrzyniak ma opinię doskonałego organizatora, który zapewniłby, że głosy zostaną podliczone w ciągu 24 godzin.

Ta sprawa formalnie dotyczy tylko kilku osób – pięciu zatrudnionych w monachijskim konsulacie Polek oraz ich szefa, konsula generalnego Jana Malkiewicza. Dla dwóch pracownic konsul jest już ich byłym szefem. Jedna zakończyła pracę z końcem czerwca, druga – Aneta Lewandowska – w ostatni dzień sierpnia.

Lewandowska przez ponad pięć lat pracowała w dziale prawnym konsulatu jako referentka. Przedtem przez 20 lat była nauczycielką w działającej przy konsulacie szkole, a przez osiem lat nawet nią kierowała. To właśnie ona w czerwcu br. zwróciła się do Polskiej Redakcji Deutsche Welle, gdy straciła wiarę, że uda się cokolwiek osiągnąć. Wsparła ją Beata Pałka z działu paszportowego pracująca w konsulacie od 22 lat.

Pozostało 94% artykułu
Dyplomacja
Jędrzej Bielecki: Macron ostrzega, że Unia może umrzeć
Dyplomacja
Emmanuel Macron: Europa może umrzeć. Musi pokazać, że nie jest wasalem USA
Dyplomacja
Dlaczego Brytyjczycy porzucili ruch oporu i dziś kłaniają się przed Rosjanami
Dyplomacja
Andrzej Duda po exposé Sikorskiego. Mówi o "zdumieniu", "rozczarowaniu", "niesmaku"
Dyplomacja
Rosyjskie "nie" dla rezolucji ws. zakazu umieszczania broni atomowej w kosmosie