ARMENIA: MUZEUM LUDOBÓJSTWA ORMIAN

         To było pierwsze w XX wieku, a zarazem największe w dziejach Ormian ich ludobójstwo. Dokonane przez Turków, którzy w latach 1914-1918 wymordowali, lub w inny sposób doprowadzili do ich śmierci, około 1,5 miliona ludzi. Wcześniej, bo rzezie na tle narodowościowym oraz religijnym zaczęły się tam już w latach 1894-1896, pochłonęły około 300 tysięcy ofiar śmiertelnych. W rezultacie tej hekatomby liczba Ormian mieszkających w Turcji zmniejszyła się z ponad 2 milionów w roku 1912, do około 150 tysięcy w 10 lat później.

    I powstała wielka ormiańska diaspora – ich rozproszenie na świecie. Po żydowskiej największa, proporcjonalnie do liczby mieszkających w ojczyźnie, w dziejach ludzkości.

 

OD TRZECH MÓRZ, DO MAŁEGO KRAJU

 

    Zainteresowanych szczegółami odsyłam do literatury i publikacji na ten temat. Przypomnę tylko, że Wielka Armenia obejmowała jeszcze przed naszą erą ogromne tereny od mórz: Czarnego, Śródziemnego po Kaspijskie. Zaś we współczesnych granicach Republika Armenia ma zaledwie 29,8 tys. km² na Zakaukaziu, bez dostępu do morza.

    Długie, skomplikowane, często dramatyczne dzieje tego kraju, to osobny, ogromny temat na prezentację którego nie tu jest miejsce. Wspomnę więc tylko, że w ciągu minionych wieków była ona wielokrotnie najeżdżana, grabiona i niszczona przez Persów, hordy Mongołów i krwawego Timura – Tamerlana, a także Turków.

    W drugiej połowie XVI w. ziemie armeńskie wcielone zostały do tureckiego Imperium Osmańskiego, a po wojnie turecko – rosyjskiej na początku XIX w. wschodnia część Armenii znalazła się pod panowaniem Rosji Romanowów. Zaś zachodnia aż do I wojny światowej pozostała w Turcji.

    Ormianie mieszkali w niej nie tylko na obecnie zajmowanych terenach, lecz także – i to od trzech tysięcy lat – we wschodniej Anatolii. Z dużymi skupiskami zwłaszcza w Cylicji, nad jeziorem Wan i między nim oraz dookoła biblijnej góry Ararat, w miastach i okolicach Erzurum, Wan i Kars.

 

OSTATNI SUŁTAN – KRWAWY ZBRODNIARZ

 

    A od czasów bizantyjskich także w Konstantynopolu – od 1930 roku przemianowanym na Stambuł (Istanbul). Pragnąc zmniejszyć na tych obszarach odsetek chrześcijańskich Ormian, władze tureckie popierały przenoszenie się na nie Turków i również muzułmańskich Kurdów.

    Według dostępnych źródeł, w roku 1890 na podbitych przez Turków ziemiach Armenii Zachodniej mieszkało ponad 2,6 mln Ormian. Był to już okres schyłkowy Imperium Osmańskiego. Zwłaszcza po wyzwoleniu się z niego Bułgarii w wyniku wojny w latach 1877-78.

    A po wojnach bałkańskich 1912-1913 także innych obszarów i narodów tamtego regionu świata.

    W ostatnich dekadach XIX w. Ormianie żądali więc autonomii. Abdülhamid II (1842-1918, panował do 1909 r., ostatni sułtan Turcji) odpowiedział represjami i zastraszaniem ich. Wysokimi podatkami, ograniczeniami w budowie świątyń i klasztorów, a także podżeganiem Kurdów do mordowania Ormian.

    Ci odpowiedzieli powstaniem w latach 1894-1895 krwawo stłumionym przez wojska tureckie. Zamieszki miały miejsce również w Konstantynopolu. W 1897 r., w odwecie na zajęcie przez ormiańskich rewolucjonistów Banku Osmańskiego, w pogromach Ormian zginęło wg. szacunków około 50 tys. ludzi.

 

INNE OBLICZE ATATŰRKA

 

    Przed I wojną światową w imperium władzę przejął ruch „młodoturecki” z późniejszym twórcą świeckiej Republiki Tureckiej i jej pierwszym prezydentem, Mustafą Kemalem Paszą – Atatürkiem (1881-1938). Też nie zainteresowanym posiadaniem w kraju znacznej i prężnej ormiańskiej mniejszości narodowej, która na wielu obszarach stanowiła większość.

    Niewygodne to było zwłaszcza podczas Wielkiej Wojny później nazwanej I Światową, w której Turcja wzięła udział po stronie Austrii i Niemiec. Zaś Ormianie – chrześcijanie byli naturalnymi sprzymierzeńcami ich wojennych przeciwników, prawosławnych Rosjan, pod władzą których znajdowała się pozostała część ziem armeńskich.

    Z inicjatywy ówczesnego tureckiego ministra spraw wewnętrznych Mehmeta Talaata Paszy (1874-1921) przystąpiono więc do „rozwiązania kwestii ormiańskiej”. Akcję tę rozpoczęto 24 kwietnia 1915 roku w Konstantynopolu, aresztując i w większości mordując blisko 2450 przedstawicieli ormiańskiej inteligencji.

    Następnie rozszerzono ją na inne miasta i obszary zamieszkane przez Ormian. Których mordowano na miejscu, albo organizowano (objęto nimi także chrześcijańskich Asyryjczyków), „translokacje” setek tysięcy ludzi do Syrii i Mezopotamii. Opisy i relacje naocznych świadków tego ludobójstwa są przerażające.

 

MARSZE ŚMIERCI

 

    Były to prawdziwe „marsze śmierci” pędzonych przez tureckich żołnierzy i najemników kurdyjskich kolumn Ormian. Których, także kobiety, dzieci i starców, w sposób brutalny mordowano przy każdej okazji: spychano w górskie przepaście, topiono, a nawet – zwłaszcza duchownych, żywcem palono lub zakopywano w ziemi.

    Setki tysięcy innych podczas marszu przez góry i pustynię, zmarło z głodu, braku wody i chorób. A świat zajęty wojną, do którego informacje o tej makabrze docierały z opóźnieniem, reagował symbolicznie. Protestami, lub pomocą w ewakuacji droga morską tych, którym udało się uratować.

    Oraz humanitarną dla tych, którzy znaleźli się w Syrii i Iranie. Po przegranej przez Turcję wojnie nie było możliwości, aby winnych tych zbrodni osądzić i ukarać. Tak jak miało to miejsce po II wojnie światowej, chociaż daleko nie do końca konsekwentnie, w przypadku zbrodniarzy hitlerowskich i faszystowskich.

    Wielkie mocarstwa były wówczas bowiem bardziej zainteresowane podziałem dawnego imperium sułtanów na nowe, podporządkowane im państwa lub terytoria zależne. A także zafascynowane zmianami, jakie w Turcji wprowadzał Atatürk.

 

WAŻNIEJSZY BYŁ INTERES „WIELKICH”

 

    Kraj ten ze względu na liczbę ludności i położenie w strategicznie istotnym miejscu globu, nad Cieśniną Bosforską oraz morzami: Czarnym, Marmara i Śródziemnym, był zresztą dla nich zbyt ważny. Ważniejszy od losu i państwa Ormian. Co także legło u podstaw „okrojenia” po tamtej, I światowej wojnie, Armenii, która znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, o jej tereny anatolijskie ze Świętą Górą Ormian – Araratem.

    Przypominaniem tej zbrodni ludobójstwa z tego samego powodu nie był zainteresowany Związek Radziecki, któremu zależało na bezkonfliktowych stosunkach z Turcją. Istniejąca w latach 1918-1921 Demokratyczna Republika Armenii została bowiem opanowana przez bolszewików i włączona do sowieckiej Republiki Zakaukaskiej.

    A jej elity przetrzebione przez stalinowskie ”czystki”. I dopiero w grudniu 1936 r. wyodrębniona, podobnie jak Gruzja i Azerbejdżan, w „samodzielną” Armeńską SRR. Ormianie nie zapomnieli jednak o zbrodniach popełnionych na ich narodzie przez Turków i Turcję.

    Dodam, że nawet obecnie, gdy potwierdzają je tysiące dokumentów i zdjęć, władze tureckie negują popełnienie tamtego ludobójstwa. I z uporem twierdzą, że Ormianie mieszkający w ich kraju umierali w latach I wojny światowej w rezultacie… epidemii podczas ewakuacji frontu. I odgrażają się oraz straszą karami wszystkim, nawet państwom, którzy to kwestionują. Ale obecnie już bezskutecznie.

 

POMNIK WYMUSZONY PRZEZ NARÓD

 

    Nawet jednak będąc w komunistycznym jarzmie naród ormiański domagał się prawdy o tragicznym losie tak wielkiej jego części. Manifestacje ludności w 1965 r. – w półwiecze zapoczątkowania tamtej zbrodni na masową skalę – zmusiły władze komunistycznej Armenii do wzniesienia pomnika poświęconego Ludobójstwu Ormian.

    Stanął on na obrzeżach stolicy, Erywania, nad rzeką Hrazan, na wzgórzu Cicernakaberd, co w tłumaczeniu znaczy Twierdza Jaskółki. Według legendy w czasach pogańskich stała na nim świątynia bogini miłości Astchik. Zaś wiadomości między nią i jej ukochanym bogiem Wahagnem przenosiły jaskółki.

    Z 78 projektów, jakie wpłynęły na konkurs, ostatecznie wybrano i zrealizowano wykonany przez architektów Kałasziana i Chaczatriana. Pomnik wznoszono ponad dwa lata, niektóre jego elementy nawet do lat 90-tych. Powstał jednak piękny monument.

    Na płaskim szczycie wzgórza stanął strzelisty obelisk o wysokości 44 metrów. Obok niego zaś krąg z wiecznym ogniem otoczony dwunastoma pochylonymi pylonami symbolizującymi historyczne prowincje Armenii. A także stumetrowej długości ściana pamięci z nazwami miejscowości, z których pochodziły ofiary ludobójstwa.

 

POLSKIE ŚLADY

 

    Na jej odwrocie zaś z tablicami poświęconymi politykom, którzy protestowali przeciwko tureckiemu ludobójstwu w czasie, gdy było ono dokonywane. Jest to miejsce, w którym składane są wieńce i kwiaty, także przez polityków i inne osobistości odwiedzające Erywań.

    W pobliżu tego pomnika wytyczono aleję parkową, przy której sadzone są świerki upamiętniające ofiary zbrodni. Z tabliczkami, kto je posadził.

    Są m.in. Jana Pawła II oraz polskich prezydentów: Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego. Zaś pod ziemią, w zboczu wzgórza, już w niepodległej Armenii zbudowano Muzeum Ludobójstwa Ormian.

    Zaprojektowali je architekci: Kałaszian i Mkrtczian oraz rzeźbiarz Arakelian. Otwarto je w 1995 roku, w 80-tą rocznicę zapoczątkowania największych tureckich zbrodni. Ma ono dwie kondygnacje o powierzchni 2000 m² oraz salę konferencyjno – widowiskową.

    Aktualną, nową ekspozycję, udostępniono zwiedzającym dwa lata temu, w 2015 roku, z okazji stulecia Genocidu, jak powszechnie nazywa się w Armenii tamto ludobójstwo. Jest ona przejrzysta, z mnóstwem zdjęć powiększonych niekiedy do bardzo dużego formatu oraz ich opisami i tekstami informacyjnymi w językach: ormiańskim, angielskim i rosyjskim.

 

OD ŻYCIA DO ŚMIERCI

 

    Na ścianach korytarzy i sal muzeum prezentowany jest cykl blisko 50 tematów. Pierwsze z nich przedstawiają i opisują życie Ormian na terenach późniejszego ludobójstwa. Ale także – sektor 3 – naruszanie w Turcji praw człowieka, brak bezpieczeństwa ludzi i ich eksploatację. Później zaś popełniane zbrodnie.

    Np. w sektorze 5 rzeź Ormian w kraju pod władzą sułtana Abdülhamida II i pierwszą falę masowych morderstw. Ze zdjęciami ludzi w obozach, trupami na ulicach, odkopanego zbiorowego grobu ofiar itp. Z okresu przed I wojną światową także, w sektorze 6, opór Ormian przeciwko tureckiej tyranii, ze zdjęciami jego wybitnych przedstawicieli.

    Sektor 9 poświecony jest holokaustowi Ormian w 1909 roku w mieście Adana w południowej Turcji. Ze zdjęciami i opisami pogromu, trupami, zniszczonymi domami i przedsiębiorstwami. Sektor 13 – wymieniam przykładowo te, które szczególnie zwróciły moją uwagę – wytępienie zachodnio armeńskiej elity narodu w 1915 roku.

    15 – Deportacje ludności cywilnej. 19 – Zaskakujący, chyba nie tylko mnie, ukrywany udział cesarskich Niemiec w ludobójstwie Ormian. 20 – Przestępstwa przeciwko ludzkości i cywilizacji – także niszczone świątynie oraz zabytki sztuki ormiańskiej. M.in. z dużym zdjęciem tureckich żołnierzy nad wielkim stosem ludzkich czaszek i kości w jakiejś piwnicy.

 

ZDJĘCIA I DOKUMENTY NIE KŁAMIĄ

 

    Dalej pominę już wymienianie numerów sektorów i ich tematów. Kobiety i dzieci jako ofiary ludobójstwa z dokumentalnym cytatem, w reakcji Turków na prośby o oszczędzenie chociażby dzieci: „Dzieci Ormian muszą zginąć razem z ich narodem”. Nie sposób pominąć także faktu, że małe dzieci, które ocalały, były turczone.

    Przedstawione są również takie tematy jak ewakuacja ratowanych Ormian drogą kolejową i morską, także przy pomocy ludzi Zachodu. Świadkowie ludobójstwa, organizowanie się ormiańskiej diaspory pod cudzym niebem w różnych krajach itp. Całość, dobrze udokumentowana, robi wstrząsające wrażenie.

    Zwiedzając to muzeum miałem przed oczyma także inne, również zlokalizowane pod ziemią, pod pomnikiem ofiar. Ale w Kijowie, na wzgórzu nad Dnieprem.

    Poświęcone ofiarom innej wielkiej zbrodni – ludobójstwa stalinowskiego: Hołodomoru, czyli Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933. Który pochłonął kilka milionów ofiar śmiertelnych.

    Ekspozycji też z konkretnymi miejscami i tematami, ale oprócz wstrząsających zdjęć i dokumentów również innymi eksponatami z tamtych czasów. Oba te muzea, podobnie jak liczne miejsca zbrodni totalitaryzmów w Polsce i innych krajach, zasługują na poznanie, pamięć i refleksję, że trzeba robić wszystko, aby ludobójstwo nie mogło się już nigdzie powtórzyć.

 

Zdjęcia autora

 

Autor uczestniczył w wyjeździe studyjnym zorganizowanym dla członków Stowarzyszenia Dziennikarzy – Podróżników „Globtroter” i jego przyjaciół przez Biuro Turystyczne „Bezkresy” z Warszawy i „Seven Days Company” z Erywania.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top